sobota, 18 grudnia 2010

Moralny portfel

Po przeczytaniu artykułu o etycznej konsumpcji Leszczyńskiego i Jarkowieca, okazało się że nie byłam świadoma wielu problemów związanych z produkcją najpotrzebniejszych mi produktów. Oczywiście, słyszałam wcześniej o zagadnieniach wykorzystywania przy pracy, przemocy czy też testowania kosmetyków na zwierzętach, lecz były to informacje powierzchowne,wydawałoby się - dalekie ode mnie. I to jest niestety główny problem większości ludzi - myślimy, że problem nas nie dotyczy, gdy tak naprawdę sami w nim uczestniczymy. Do tej pory myślałam, że walka z wielkimi koncernami przemysłowymi jest przysłowiową "walką z wiatrakami", lecz jak się okazało na wszystko znajdzie się odpowiednią metodę.

Od czago by tu zacząć.....OD SIEBIE!

Rozwiązaniem problemu jesteśmy my sami - czyli jednostki, bez których świat konsumpcji nie miał by prawa bytu. To dzięki nam - kupującym wielkie koncerny wzbogacają się, osiągając co raz to większy prestiż. Tak więc, skoro my przyczyniamy się do ich rozwoju, możemy także przyczynić się do ich upadku, tym samym zapobiegając wszelkiemu złu, które towarzyszy sprzedaży tanich produktów. Wystarczy abyśmy mądrze i etycznie wybierali produkty codziennego użytku, zwracając dokładnie uwagę na ich oznakowania.

Jedynym minusem niestety etycznego postępowania są wysokie ceny produktów wyprodukowanych w normalnych warunkach. Lecz warto pamiętać o tym, że cena jaką ponoszą ludzie bądź zwierzęta jest nieporównywalna do najwyższej opłaty za dany produkt.

Do tej pory dla mnie "etyczna konsumpcja" poprostu istniała i ograniczała się do kilku sprawdzonych produktów pod względem testów na zwierzętach.Niestety w większości przypadków z powodu pośpiechu bądź ceny wybierałam te które były dla mnie najatrakcyjniejsze. Po uzyskaniu bliższych szczegółów na temat  problemu zaczęłam uświadamiać sobie jak moje nieetyczne zakupy przyczyniają się do szerzenia się krzywdy niewinnych ludzi i zwierząt.

Aby cokolwiek zmieniło się na lepsze, musimy zacząć od swojego postępowania i przede wszystkim od uświadamiania ludzi o istocie problemu. Warto zauważyć, że ta "metoda" nie jest stosowana po raz pierwszy. Wiele razy w kampaniach dotyczących ochrony środowiska mieliśmy okazję usłyszeć hasła reklamowe, które zwracały się do pojedynczych ludzi, a nie całej społeczności. Nie było to zastosowane bez powodu, ponieważ gdyby prośba była zgłoszona do całego społeczeństwa ludzie czuliby, że ich tak jak wcześniej wspomniałam "problem nie dotyczy".A dotyczy i w większości przypadków to właśnie pojedyncze  jednostki przyczyniają się do jego rozwoju.


Tak więc do mojej listy noworocznych postanowień dopisuję jeszcze jedno i mam nadzieję, że będzie konsekwentnie przestrzegane :)

sobota, 4 grudnia 2010

Wszechobecna konsumpcja



XXI wiek możemy śmiało nazwać wiekiem konsumpcji. Jest ona obecna w naszym życiu na każdym kroku: w centrach handlowych, kasynie, internecie, szpitalu czy też nawet na uniwersytecie. Ritzer nie bez powodu nazywa te poszczególne elementy świątyniami konsumpcji, gdyż odgrywają one wielką rolę w życiu codziennym każdego człowieka. Nikt nie jest w stanie się od nich uwolnić gdyż nawet przy zwyczajnych zakupach pożywienia niejednokrotnie jesteśmy zmuszeni przekroczyć ich próg poddając się konsumpcyjnej "modlitwie".

ZAKUPY - w dzisiejszych czasach dostępność i różnorodność asortymentów pożywienia sprawia, że jesteśmy w stanie kupić je w przeróżnych miejscach. Zaczynając od bazarku, po osiedlowe sklepiki, a kończąc na supermarketach. Jednak należy pamiętać, że powyższe miejsca nie różnią się tylko wyglądem,ale także panującymi zasadami, a co za tym idzie różnorodnymi powodami jakimi kierują się ludzie przy zakupie jedzenia.

I tak oto na "nieśmiertelnym" bazarku, który kojarzy nam się raczej ze świeżymi produktami panuje tzw. "swojska" atmosfera, objawiająca się w nawiązaniu bezpośredniej rozmowy ze sprzedającym, a i niejednokrotnie z osobami stojącymi w kolejce. W większości przypadków ta konwersacja kończy się poleceniem sprawdzonego produktu, co jest niewątpliwie głównym z powodów zakupu większej ilości produktów niż zamierzaliśmy.
Zupełnie przeciwną sytuację można natomiast zaobserwować w supermarkecie, gdzie panuje o wiele mniej kameralna atmosfera. Tam zamiast porad przypadkowych ludzi mamy wszechobecne reklamy i zniżki, które nakłaniają do kupna produktów zupełnie nam nie przydatnych. Jednak nie tylko to sprawia że kupujemy więcej niż zamierzaliśmy. Sieć supermarketów ma na nas o wiele więcej zasadzek takich jak np. rozmieszczanie najpotrzebniejszych produktów na końcu sklepu, abyśmy musieli przejść przez całe "pole minowe" innych pułapek w postaci wspomnianych reklam i zniżek. Czy też ustawianie produktów z najkrótszą datą ważności na wysokości wzroku.

Jednak czy jest coś czym kierujemy się przy wyborze produktu niezależnie od miejsca sprzedaży?

Jest to przede wszystkim zmysł wzroku i dotyku, ponieważ to dzięki nim jesteśmy w stanie (czasami niestety mylnie) ocenić czy dana rzecz będzie smaczna czy też nie. Niezależnie od tego czy ludzie znajdują się na bazarku czy w supermarkecie w większości przypadków wszyscy dotykają i dokładnie oglądają kupowane owoce czy też warzywa.

 Na koniec pamiętajmy także w myśl cytatu: "Całość ładnie wygląda ,ale to jedzenie kawałka po kawałku daje nam największą satysfakcję." że do świątyń konsumpcyjnych należy podchodzić z lekkim przymrużeniem oka i nie dawać się złapać na wszystkie czychające na nas pułapki, które niejednokrotnie odbierają przyjemność z robienia zakupów - szczególnie przy kasie wyświetlającej należną kwotę do zapłacenia.