sobota, 29 stycznia 2011

Subkultura stworzona przeze mnie - Twilight'owcy

1. Kapitał Społeczny:
-przeczytać całą Sagę i obejrzeć film
-wierzyć w niespełnioną miłość - mroczna romantyczność
-markowe ascetyczne ubrania
-jasna cera
-wiek(przeważnie nastolatki)
-posiadanie gadżetów związanych z filmem
-wybujała wyobraźnia

2. Wykluczeni:
-optymiści
-osoby opalone
-starsi ludzie i małe dzieci
-ludzie nieromantyczni
-ludzie o tradycyjnym poglądzie na wampiry
-nieodpowiednie ubranie
-ludzie nieznający Sagi "Zmierzch"

sobota, 18 grudnia 2010

Moralny portfel

Po przeczytaniu artykułu o etycznej konsumpcji Leszczyńskiego i Jarkowieca, okazało się że nie byłam świadoma wielu problemów związanych z produkcją najpotrzebniejszych mi produktów. Oczywiście, słyszałam wcześniej o zagadnieniach wykorzystywania przy pracy, przemocy czy też testowania kosmetyków na zwierzętach, lecz były to informacje powierzchowne,wydawałoby się - dalekie ode mnie. I to jest niestety główny problem większości ludzi - myślimy, że problem nas nie dotyczy, gdy tak naprawdę sami w nim uczestniczymy. Do tej pory myślałam, że walka z wielkimi koncernami przemysłowymi jest przysłowiową "walką z wiatrakami", lecz jak się okazało na wszystko znajdzie się odpowiednią metodę.

Od czago by tu zacząć.....OD SIEBIE!

Rozwiązaniem problemu jesteśmy my sami - czyli jednostki, bez których świat konsumpcji nie miał by prawa bytu. To dzięki nam - kupującym wielkie koncerny wzbogacają się, osiągając co raz to większy prestiż. Tak więc, skoro my przyczyniamy się do ich rozwoju, możemy także przyczynić się do ich upadku, tym samym zapobiegając wszelkiemu złu, które towarzyszy sprzedaży tanich produktów. Wystarczy abyśmy mądrze i etycznie wybierali produkty codziennego użytku, zwracając dokładnie uwagę na ich oznakowania.

Jedynym minusem niestety etycznego postępowania są wysokie ceny produktów wyprodukowanych w normalnych warunkach. Lecz warto pamiętać o tym, że cena jaką ponoszą ludzie bądź zwierzęta jest nieporównywalna do najwyższej opłaty za dany produkt.

Do tej pory dla mnie "etyczna konsumpcja" poprostu istniała i ograniczała się do kilku sprawdzonych produktów pod względem testów na zwierzętach.Niestety w większości przypadków z powodu pośpiechu bądź ceny wybierałam te które były dla mnie najatrakcyjniejsze. Po uzyskaniu bliższych szczegółów na temat  problemu zaczęłam uświadamiać sobie jak moje nieetyczne zakupy przyczyniają się do szerzenia się krzywdy niewinnych ludzi i zwierząt.

Aby cokolwiek zmieniło się na lepsze, musimy zacząć od swojego postępowania i przede wszystkim od uświadamiania ludzi o istocie problemu. Warto zauważyć, że ta "metoda" nie jest stosowana po raz pierwszy. Wiele razy w kampaniach dotyczących ochrony środowiska mieliśmy okazję usłyszeć hasła reklamowe, które zwracały się do pojedynczych ludzi, a nie całej społeczności. Nie było to zastosowane bez powodu, ponieważ gdyby prośba była zgłoszona do całego społeczeństwa ludzie czuliby, że ich tak jak wcześniej wspomniałam "problem nie dotyczy".A dotyczy i w większości przypadków to właśnie pojedyncze  jednostki przyczyniają się do jego rozwoju.


Tak więc do mojej listy noworocznych postanowień dopisuję jeszcze jedno i mam nadzieję, że będzie konsekwentnie przestrzegane :)

sobota, 4 grudnia 2010

Wszechobecna konsumpcja



XXI wiek możemy śmiało nazwać wiekiem konsumpcji. Jest ona obecna w naszym życiu na każdym kroku: w centrach handlowych, kasynie, internecie, szpitalu czy też nawet na uniwersytecie. Ritzer nie bez powodu nazywa te poszczególne elementy świątyniami konsumpcji, gdyż odgrywają one wielką rolę w życiu codziennym każdego człowieka. Nikt nie jest w stanie się od nich uwolnić gdyż nawet przy zwyczajnych zakupach pożywienia niejednokrotnie jesteśmy zmuszeni przekroczyć ich próg poddając się konsumpcyjnej "modlitwie".

ZAKUPY - w dzisiejszych czasach dostępność i różnorodność asortymentów pożywienia sprawia, że jesteśmy w stanie kupić je w przeróżnych miejscach. Zaczynając od bazarku, po osiedlowe sklepiki, a kończąc na supermarketach. Jednak należy pamiętać, że powyższe miejsca nie różnią się tylko wyglądem,ale także panującymi zasadami, a co za tym idzie różnorodnymi powodami jakimi kierują się ludzie przy zakupie jedzenia.

I tak oto na "nieśmiertelnym" bazarku, który kojarzy nam się raczej ze świeżymi produktami panuje tzw. "swojska" atmosfera, objawiająca się w nawiązaniu bezpośredniej rozmowy ze sprzedającym, a i niejednokrotnie z osobami stojącymi w kolejce. W większości przypadków ta konwersacja kończy się poleceniem sprawdzonego produktu, co jest niewątpliwie głównym z powodów zakupu większej ilości produktów niż zamierzaliśmy.
Zupełnie przeciwną sytuację można natomiast zaobserwować w supermarkecie, gdzie panuje o wiele mniej kameralna atmosfera. Tam zamiast porad przypadkowych ludzi mamy wszechobecne reklamy i zniżki, które nakłaniają do kupna produktów zupełnie nam nie przydatnych. Jednak nie tylko to sprawia że kupujemy więcej niż zamierzaliśmy. Sieć supermarketów ma na nas o wiele więcej zasadzek takich jak np. rozmieszczanie najpotrzebniejszych produktów na końcu sklepu, abyśmy musieli przejść przez całe "pole minowe" innych pułapek w postaci wspomnianych reklam i zniżek. Czy też ustawianie produktów z najkrótszą datą ważności na wysokości wzroku.

Jednak czy jest coś czym kierujemy się przy wyborze produktu niezależnie od miejsca sprzedaży?

Jest to przede wszystkim zmysł wzroku i dotyku, ponieważ to dzięki nim jesteśmy w stanie (czasami niestety mylnie) ocenić czy dana rzecz będzie smaczna czy też nie. Niezależnie od tego czy ludzie znajdują się na bazarku czy w supermarkecie w większości przypadków wszyscy dotykają i dokładnie oglądają kupowane owoce czy też warzywa.

 Na koniec pamiętajmy także w myśl cytatu: "Całość ładnie wygląda ,ale to jedzenie kawałka po kawałku daje nam największą satysfakcję." że do świątyń konsumpcyjnych należy podchodzić z lekkim przymrużeniem oka i nie dawać się złapać na wszystkie czychające na nas pułapki, które niejednokrotnie odbierają przyjemność z robienia zakupów - szczególnie przy kasie wyświetlającej należną kwotę do zapłacenia.

sobota, 20 listopada 2010

Subkultura - odrębny świat

"Ludzie reagują na anonimowość społeczeństwa masowego potrzebą wyróżnienia się z tłumu" - w tym jednym zdaniu Henryk Domański idealnie wyjaśnia zjawisko, które towarzyszy człowiekowi w każdym etapie jego życia - mianowicie jest to potrzeba oryginalności, wyrażania swoich poglądów i myśli w inny, odbiegający od norm społecznych sposób. Domański w swojej książce uświadmia nam jak wielkie znaczenie ma status społeczny, który przyczynia się do powstawania różnic międzyludzkich. Skupia się on przede wszystkim na osobach dorosłych, których przynależność do danego statusu zależy głównie od dochodów materialnych. Dzięki pieniądzom mają oni wiele możliwości podkreślenia swojej wyższości społecznej, która przejawia się np. w luksusowym samochodzie, mieszkaniu o wysokim standardzie czy też kosztownych gadżetach.

Jednak czy tylko pieniądze pozwalają nam na wyróżnienie się z przysłowiowego szarego tłumu? Szukając odpowiedzi na to pytanie warto zaobserwować jak z podkreślaniem swojej oryginalności radzą sobie młodzi ludzie, którzy często nie mają odpowiednich dochodów na kosztowne gadżety. Otóż bardzo często poszukują oni ludzi o podobnych zainteresowaniach z którymi mogliby stworzyć odrębną grupę z własnymi zasadami i wartościami, którą często nazywamy subkulturą.Jedną z nich chciałabym teraz przedstawić:


CAPOEIRA jako styl życia

Capoeria jest sztuką walki wywodząca się z kultury afrykańskiej i brazylijskiej. Zawiera formy akrobatyczne i  rytmiczne, które skupiają się głównie na kopnięciach. Istotą capoeiry są elementy tańca wpływające na płynność i nieprzewidywalność ataków.

Mój wybór padł na ludzi związanych z tą nietypową sztuką walki, ponieważ mam przyjaciela z Brazylii, który jest związany z capoeirą praktycznie od urodzenia. Można śmiało powiedzieć, że jest to element brazylijskiej,  rodzinnej tradycji - jego pradziadek także trenował capoeirę, z tym że w latach 30-40 była prawnie zabroniona, a ludzie którzy ją uprawiali tzw. malandros(w polskim tłumaczeniu słowo zbliżone do terminu "cwaniak") uznawani za niebezpiecznych. Jednak w dzisiejszych czasach jest ona coraz bardziej popularna nie tylko na terenach Brazylii, ale także w krajach Europejskich.

Określiłam trenowanie capoeiry subkulturą, gdyż dla ludzi bezpośrednio z nią związanych jest ona czymś więcej niż tylko sztuką walki i tańcem. Jest to styl życia w którym  jest się zaangażowanym  całym sercem, albo w ogóle. I mówiąc o zaangażowaniu nie mam tylko i wyłącznie na myśli przykładności do treningów, lecz również o niesamowitych więziach, które wytwarzają się pomiędzy uczestnikami.
Sama forma zajęć niewątpliwie sprzyja w utrzymywaniu tych relacji, gdyż są one bardziej rytuałem niż fizycznym treningiem. Nieodzowną jego częścią jest zamknięty krąg, który tworzą uczestnicy. Głównym elementem utworzonego koła jest orkiestra.  Gracze parami wchodzą do kręgu, by tam prowadzić symulowaną walkę – jogo, która niejednokrotnie przeradza się w realną agresywną walkę (Jogo duro). Pozostali w tym czasie muzyką i śpiewem używając przy tym tradycyjnego brazylisjkiego instrumentu - berimbau, nadają całości energię, która pozostaje między nimi jeszcze na długo po zakończeniu treningów.
Takie zajęcia powinny odbywać się 3 razy w tygodniu po 1,5 - 2 godziny,a piosenki śpiewane są głównie w języku portugalskim.

Mój przyjaciel spytany o zażyłość między uczestnikami stwierdził, że "ci, którzy trenują Capoeire są jak jedna, wielka rodzina na którą zawsze można liczyć, nie tylko na zajęciach". Dodał także, że praktycznie większość najlepszych przyjaciół zapoznał właśnie na treningach.
Natomiast każdy nowy uczestnik, który dołącza do grupy jest  przyjęty bardzo ciepło i natychmiast zostaje wtajemniczony w panujące zasady i zachowania. I tak naprawdę to jak długo pozostanie wśród "rodziny" zależy tylko i wyłącznie od jego chęci i zaangażowania. Najlepszym podsumowaniem mojej wypowiedzi o zażyłości tej subkultury będą słowa samego Mestre Pastinha:

"Capoeira jest dla mężczyzn, kobiet i dzieci; jedynymi, którzy nie powinni się jej uczyć są ci, którzy nie chcą. "

sobota, 6 listopada 2010

"Świat jest w istocie uroczystością, w której wszyscy bierzemy udział"


Aktor -  artysta grający w teatrze lub filmie, wcielający się w postać dramatu, której użycza głosu, twarzy, gestów.


Wiliam Szekspir stwierdził kiedyś, że "Świat jest teatrem, a ludzie aktorami". Pomimo upływu czasu ta zasada, która rządzi naszą rzeczywistością  pozostała nienaruszona. Wystarczy porównać zachowania ludzi w zróżnicowanych miejscach, aby szybko zorientować się, że każdy z nas potrafi świetnie wczuć się w rolę aktora. Pierwszym idealnym przykładem będą wszystkiego rodzaju miejsca kultu religijnego. Nie istotne jest to czy jest to kościół katolicki, cerkiew czy meczet, każdy z nas podświadomie wyczuwa że należy zachować ciszę, przyjąć postawę najpoważniejszego człowieka pod słońcem, spuścić wzrok i udawać że każde słowo mówione z ambony jest naszym życiowym mottem. Czasem warto nawet pokiwać głową z aprobatą, aby dodać większego efektu.

Na drugim miejscu postawiłabym relacje pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Tak wiem, jest to temat rzeka, ale pewne "chwyty aktorskie" stosowane przez partnerów można scharakteryzować. Ileż to razy można zaobserwować kobietę, która ma zbyt mało siły bądź wiedzy aby wykonać jakąś rzecz i oto jest jej wybawca, który pomoże w każdej sytuacji. Oczywiście jest to powszechna rola, którą przyjmują kobiety aby od czasu do czasu ich mężczyzna czuł się naprawdę potrzebny i myślał, że to on ma nad wszystkim kontrole. A to gdy z wielkim zaciekawieniem dopytujemy się o drużynę piłkarską bądź poszczególne elementy znajdujące się pod maską silnika? Cóż, Jak jest naprawdę, wie tylko każda z nas :)

Brązowy medal przypada natomiast sytuacjom biznesowym, interesom i wszystkim co dotyczy naszego zaangażowania w pracy. Po pierwsze gdy mamy jakieś ważne spotkanie zaczynamy naszą gre aktorską od poczynań przygotowawczych. Jak każdy dobry artysta musimy odpowiednio wyglądać - czysty garnitur, wyprasowana koszula, krawat bądź w przypadku płci żeńskiej spódniczka o idealnej długości, obcasy i biała bluzka to podstawa. Gdy już jesteśmy odpowiednio "przebrani" zaczynamy wcielać się w rolę - zmieniamy ton głosu na spokojny i opanowany, nie wybuchamy niekontrolowanym chichotem, co chwila sprawdzamy nasz wygląd i kontrolujemy nasze gesty. Po prostu gramy aby przekonać do siebie osobę, na której opinii nam bardzo zależy.

Takich przykładów jest w naszym codziennym życiu mnóstwo, ponieważ co chwila zdarzają się sytuację w których musimy wybrać odpowiednią rolę do zagrania - koleżanki, klienta, pracownika, pomocnika czy też sąsiada. Jednak warto pamiętać o tym, że dobry aktor schodząc ze sceny staje się zwykłym człowiekiem. Dlatego trzeba uważać aby nie wpaść zbyt głęboko w pułapkę którejś z ról, aby nie przeistoczyła się w kłamstwo. Tym bardziej że na naszej drodze staje mnóstwo nieznajomych osób. Mój przykładowy dzień zaludnia ok 150 osób i z większością z nich kontakt jest spowodowany z mojej strony. Są to przede wszystkim osoby z rodziny i mi bliskie oraz klienci w pracy. Natomiast pozostała część to osoby przypadkowo spotkane na ulicy, sąsiedzi, dawni znajomi. I przy każdej z napotkanych osób celowo lub nie należy odegrać i dopasować odpowiednią rolę, czyż to nie męczące?

Podsumowując swoją wypowiedź, pragnę zaznaczyć , że po przeczytaniu "Występów" Goffmana doszłam do wniosku, że gdy uświadomimy sobie jak wiele ról gramy w naszym życiu i przed kim, jesteśmy w stanie stwierdzić, kto tak naprawdę jest najbliższy naszemu sercu. Gdy kogoś tak naprawdę kochamy i jest dla nas ważny to nagle uświadamiamy sobie, że żadna z ról do odegrania nie jest potrzebna gdy jesteśmy z tą osobą. Poprostu jesteśmy nareszcie sobą i choć na chwilkę możemy odpocząć od tak trudnego zawodu jakim jest aktorstwo....

piątek, 15 października 2010

iPod - nasza chwila zapomnienia

iPod - małe przenośne urządzenie, z charakterystycznymi białymi słuchawkami, które towarzyszy większości z nas niemal codziennie. Gdy słuchamy dźwięcznych tonów z tego małego urządzenia nasz świat nabiera zupełnie innych kolorów - bez problemu jesteśmy w stanie przetrwać w porannym autobusowym korku, przepuścić starszą panią w drzwiach czy też nawet okazać odrobinę euforii kierując się w stronę pracy. Dzięki niemu czujemy się bezpieczni i zrelaksowani, ponieważ zawsze towarzyszą nam ulubione dźwięki.

Czytając tekst Mateusza Halawy pt. "iPod: prywatność na wynos" uświadomiłam sobie, że również i w moim życiu ten niepozorny przedmiot odgrywa ogromną rolę. Pierwszym doświadczeniem, który potwierdził tę tezę był przełomowy dzień w którym postanowiłam zacząć badania w terenie. 
I nim rozpoczęłam na dobre badania.......pojawił się pierwszy problem: Jak mam niby zrezygnować z iPoda? Uświadomiłam sobię istotę problemu dopiero będąc w autobusie, gdy pogrążona w słuchaniu ulubionej muzyki, zupełnie nie zwracałam uwagi na otaczających mnie ludzi. Lekko poirytowana wyjęłam słuchawki z uszu rozpoczynając obserwację. Dlaczego poirytowana? Otóż dlatego, że iPod pozwala mi łagodnie przetrwać zimowe WCZESNE poranki, kiedy to powinnam smacznie przekręcać się na drugi bok, a nie jechać zatłoczonym autobusem do pracy.
Dopiero wtedy zrozumiałam, jak wielkie znaczenie ma w moim życiu to małe urządzenie.

Lecz czy korzystanie z iPod'a ma tylko pozytywne strony, czy też istnieją te negatywne?
W artykule "iPod: prywatność na wynos" ukazane są tylko i wyłącznie zalety korzystania z iPoda: poczucie prywatności w miejscu publicznym, słuchanie tylko wybranej przez nas muzyki oraz sam wygląd urządzenia, który wyznacza najnowsze trendy. Jednak ja osobiście uważam, że negatywne aspekty częstego używania iPod'a również istnieją.
Oczywiście iPod daje nam swego rodzaju intymność, lecz zupełnie odcina nas od społeczeństwa, co nie zawsze wychodzi na dobre. W dzisiejszych czasach gdy ktoś obcy zaczepi nas w autobusie czy metrze np. na temat pogody, często jesteśmy poddenerwowani, że "intruz" wchodzi w naszą prywatność. Lubimy być sami i to coraz częściej widać. Czasy w których zupełnie obcy sobie ludzie rozmawiali w pociągach dzieląc się kanapkami z jajkiem dawno minęły i mam smutne poczucie, że już nie wrócą. Społeczeństwo między innymi przez gadżety współczesnej cywilizacji coraz bardziej oddala się od siebie, kryjąc się za "zasłoną" książki, gazety, lub właśnie iPod'a. Mamy poczucie, że jeżeli słuchamy muzyki to nie musimy zwracać uwagi na otaczących nas ludzi.
Jednak i tak wiem, że pomimo tego iż ludzie są świadomi "zaniku" komunikacji między ludźmi w miejscach publicznych iPod zawsze będzie miał wielkie znaczenie w naszym życiu - i koniec kropka(ta kropka w nazwie iPod) :)